Maraks
P o t w ó r **
Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gliwice
|
Temat postu: Tajemnica wyspy Dębów |
|
|
"Na jednej z kanadyjskich wysepek znajduje się tajemnicza konstrukcja, która od dwustu z górą lat przyciąga licznych poszukiwaczy skarbów. Usiłują oni dotrzeć do podziemnego skarbca, a przy okazji rozwiązać zagadkę tego majstersztyku budowlanego. Niestety, jak dotąd nikomu się to nie udało. Odkrycie Pewnego letniego dnia 1795 r. Daniel McGinnis, młodzieniec trudniący się rybactwem i uprawą roli, postanowił odetchnąć trochę po dniu ciężkiej pracy. Popłynął łodzią na nie zamieszkaną Wyspę Dębów (Oak Island), znajdującą się zaledwie kilkaset metrów od rybackiej wioski Chester. Miał zamiar odpocząć w cieniu starych, rozłożystych dębów, od których wyspa wzięła swą nazwę. Tuż przy wschodnim krańcu wyspy Daniel natknął się na wyjątkowo potężne drzewo z charakterystycznie zakręconą gałęzią, na której wisiały stare bloki i wyciągi okrętowe. Pod drzewem znajdowało się okrągłe zagłębienie zupełnie jakby ktoś kiedyś w tym miejscu kopał. Wyobraźnia podsunęła Danielowi obraz piratów, którzy ukryli tu swoje skarby. Popłynął więc z powrotem do wioski i wrócił pod drzewo z dwoma kolegami: Paulem Smithem i Anthonym Vaughanem. Trójka przyjaciół przywiozła ze sobą kilofy i łopaty i z miejsca zabrała się do rozkopywania ziemi pod wielkim dębem. Wkrótce stało się jasne, że dziwny dół nie powstał w wyniku naturalnych procesów. Ziemia wewnątrz zagłębienia dawała się łatwo wydobywać, natomiast na brzegach była twarda jak skała, nosiła też ślady uderzeń kilofa. Najwyraźniej ktoś kopał tu już przedtem. Na głębokości około pół metra poszukiwacze skarbów natknęli się na warstwę kamieni przypominających bruk, najwyraźniej ułożonych przez człowieka. Usunęli tę warstwę i kopali dalej. Trzy metry głębiej odkryli platformę ułożoną z dębowych pni: nadgniłych z wierzchu, jednak mocno osadzonych w ścianach z twardej gliny. Choć usunięcie tej warstwy sprawiło im nieco więcej kłopotów, po kilku godzinach mogli kopać dalej. Na głębokości sześciu metrów dotarli do identycznej warstwy pni. Tym razem wyciągnięcie belek przerosło ich możliwości. Uznali więc, że w trójkę nie są w stanie dalej kopać; postanowili na jakiś czas zapomnieć o skarbie i wrócili do swoich codziennych zajęć. Ekspedycja Wieść o znalezisku na Wyspie Dębów szybko rozniosła się po okolicy. Wkrótce też pewien przedsiębiorca, Simeon Lynds, zorganizował profesjonalną wyprawę poszukiwawczą. Ludzie Lyndsa dokopali się do kilku kolejnych warstw dębowych bali, ułożonych w regularnych, trzymetrowych odstępach. Znaleźli tam również warstwy węgla drzewnego, kitu szkutniczego i włókna kokosowego. Wydobyty kit, jak uznali, wystarczyłby na oszklenie okien w dwudziestu domach. Miejscowy stolarz twierdził zaś, że widział ogromne ilości włókna kokosowego, które wydobyto z szybu. Miejsce szybko zyskało nazwę Szyb Skarbów. Prace szybko posuwały się do przodu, aż do momentu, kiedy kopacze dotarli do 30 metra. Na tej głębokości znaleźli dziwną, kamienną (prawdopodobnie porfirową) płytę z tajemniczą inskrypcją, której nikt nie potrafił odczytać. Dno dołu zaczęło się gwałtownie napełniać wodą, chociaż wcześniej wykop był zupełnie suchy. Trochę głębiej na każde dwa kubły wydobywanej ziemi przypadał jeden kubeł wody. Woda Robotnicy zaczęli sondować dno dołu długim żelaznym prętem. Wyczuwalna była twarda przeszkoda rozpościerająca się od ściany do ściany wykopu. Jako że zapadała już noc, postanowiono rozpocząć prace nazajutrz. O świcie, kiedy robotnicy przybyli na miejsce, ze zgrozą stwierdzili, że wykop napełnił się wodą do głębokości 20 metrów. W żaden sposób nie udawało się jej usunąć wiadrami. Sprowadzono więc pompę, jednak i to nie pomogło poziom wody podnosił się zbyt szybko. W obliczu takich trudności prace zarzucono. Następną próbę zbadania wykopu podjęto dopiero w 1849 r. Powstało wówczas przedsiębiorstwo wydobywcze Truro Company, które zwróciło się o pomoc do odkrywców tajemniczego szybu Smitha i Youghana. Jednak ci starsi już wówczas panowie mogli pomóc ludziom ż Truro tylko w jednym dokładnie wskazali miejsce, w którym przed pięćdziesięciu laty jako pierwsi szukali szczęścia. Jotham B. McCully, dowodzący tą wyprawą, znalazł źródło wody zalewającej Szyb Skarbów. Odkrył sztuczną plażę nad zatoczką, z której system kanałów doprowadzał wodę do dolnych pokładów szybu. Przegrodził więc zatoczkę tamą. o W czasie odpływu natknął się na resztki starszej zapory, zbudowanej .prawdopodobnie przez budowniczych szybu. Udało mu się także dotrzeć do komnaty, w której znajdowały się skrzynie, niestety niezwykle wysoki przypływ zniszczył jego zaporę, a Truro Company nie miała już pieniędzy na kontynuowanie prac. Tajemnica Szybu Skarbów pozostała więc nierozwiązana. W 1861 roku podjęto kolejną próbę. Tym razem wykopano równoległy szyb tuż obok pierwotnego, jednak szalunek nie wytrzymał; naporu wody i gliny i szyb o został zasypany. Wówczas zapadła się też pod ziemię znaleziona wcześniej przez ludzi McCully'ego komnata ze skrzyniami. Skarb, który wydawał się być już tak blisko, został powtórnie pogrzebany po9"zwałami ziemi. Od tej pory kolejne ekspedycje, jedna za drugą, usiłowały dokopać się do domniemanego skarbca żadnej się to jednak nie udało. Fred Nolan, rzeczoznawca budowlany i poszukiwacz skarbów, uważa, że tak naprawdę skarb został ukryty nie w szybie, lecz w jakimś innym miejscu. Swoją teorię opiera na występowaniu na wyspie osobliwych kamiennych znaków, których układ, jego zdaniem, może stanowić wskazówkę, gdzie szukać skarbu. Główne teorie Co znajduje się na dnie szybu? Niewątpliwie łatwiej byłoby odpowiedzieć na to pytanie, gdybyśmy wiedzieli, kto go wybudował.Według jednej teorii mogli to być Kartagińczycy i Fenicjanie, którzy docierali na swych łodziach dalej, niż się nam wydaje. Ich architekci nie mieli sobie równych, potrafiliby więc wybudować zarówno szyb, jak i system zalewowy. Nie wiadomo tylko, po co ci antyczni żeglarze mieliby zakopywać swoje skarby tak daleko od domu? Chyba że przyjmiemy, iż byli to uchodźcy po wojnach punickich, starający się ukryć skarby Kartaginy jak najdalej od znienawidzonych Rzymian. Z drugiej strony, znaleziony w 1812 r. w Yarmouth w Nowej Szkocji kamień z napisami runicznymi wskazuje na to, że ta część świata odwiedzana była przez wikingów. Być może więc tajemniczy szyb na Wyspie Dębów był grobem jednego z ich przywódców. Warstwy drewna dębowego mogłyby być pozostałością po statku pogrzebowym, który zabrał szczątki wodza do raju wikingów. Templariusze Najbardziej intrygująca jest teoria, według której w całą sprawę zamieszany jest rycerski zakon templariuszy. Kiedy w 1307 roku król Francji Filip Piękny zlikwidował zakon, garstka templariuszy uniknęła pogromu i znalazła schronienie na Orkadach u północnego wybrzeża Szkocji. Być może ci właśnie rycerze mieli pod swoją opieką jakąś część skarbu ukrytego w okolicach Rennes-le-Chateau we Francji. Być może też ich wyjazd na północ podyktowany był nie tyle obawą o własne życie, co chęcią zabezpieczenia legendarnego skarbu templariuszy przed zachłannością Filipa. Istnieją dowody, że książę Orkad, Henryk, zwracał się o pomoc do weneckich żeglarzy, którzy rzekomo byli w posiadaniu legendarnych map antycznych, słynących z dokładności. Templariusze byli wystarczająco silni, zdyscyplinowani i wytrwali, by dotrzeć aż do Wyspy Dębów. Bez wątpienia też potrafiliby wybudować tam podziemny skarbiec, znani byli bowiem ze swych umiejętności architektonicznych. No i, rzecz jasna, mieli co chować. "
Artykuł pobrany ze strony " Zjawiska Paranormalne " Onet Blog
Post został pochwalony 0 razy
|
|